Rękawiczka otworzyła się niespełna miesiąc temu. Ma doskonałą lokalizację: na początku głównej ulicy Starego Miasta w Gdańsku, tuż obok Złotej Bramy, w hotelu Liberum. Nazwa lokalu związana jest bezpośrednio z miejscem, w którym otworzono restaurację. W XIX w. znajdowała się w tym miejscu manufaktura rękawiczek. Do dawnego Gdańska odwołuje się również wystrój miejsca. Ściany wąskiego i długiego pomieszczenia zdobi odkryta, surowa cegła muru. Do tego mocno przygaszone światło. W tle muzyka. Kilka niewielkich drewnianych stolików, w przedsionku umiejscowiono bar z alkoholami. Lokal bardzo kameralny i klimatyczny.
Obsługa jest dosyć liczna, jak na niewielki lokal. Karta dań jest bardzo krótka. W menu śniadania (głownie jajeczne, naleśniki, frankfurterki), trzy zupy (krem pomidorowy, rybna, na gęsinie z brukwią), dwie przystawki zimne i dwie ciepłe, trzy sałatki oraz sześć dań głównych (polik wołowy, mule, żeberka w miodzie, pierś z kurczaka z mozarellą i szpinakiem, łosoś i dorsz). Ceny wysokie.
Zamówione dania, to przystawki (zimna - siedem crostini oraz ciepła z marynowanego bakłażana z cukinią i pomidorem), stek z łososia z sosem cointreau oraz żeberka w miodzie z chilli.
Crostini to siedem niewielkich kromeczek suchej bułki (nie posmarowanej np.: masłem) przykrytych, wg informacji zawartych w karcie, dodatkami warzywnymi mięsnymi i rybnymi. Pomimo różnych składników, wszystkie smakowały jednakowo: były mdłe i nijakie. Czasami przebił się smak dodatków (np.: oliwek), składnika mięsnego (szynka długo wędzona) czy rybnego (pasta z makreli). Ogólnie jednak trudno było rozróżnić smak poszczególnych kanapek, ponieważ (nie)smakowały jednakowo. W naszej ocenie wycenienie dania w takiej postaci na 21 zł to zdecydowanie za dużo.
Przystawka ciepła, to plasterek (podobno) marynowanego bakłażana, plasterek cukinii i plasterek pomidora zapieczone pod plasterkiem mozarelli. Całość do bólu mdła i bez wyrazu. Danie przygotowano kompletnie bez ziół, co bardzo negatywnie wpłynęło na jego smak. W przystawce zabrakło mi również pieczywa. Cena 14 zł to również zdecydowanie za dużo.
Pierwsze z dań głównych, to żeberka w miodzie z dodatkiem chilli podane z gotowanymi ziemniakami i sałatką sezonową. Mięso było soczyste i miękkie, jednak za mało doprawione. W jego smaku nie wyczułem ani słodkości miodu ani pikantności chilli. Zastanowiło mnie natomiast, że w sosie wyczułem smak pomidorów, który w ogóle nie pasował do żeberek. Mięsa było zdecydowanie za mało. Po oddzieleniu kości, chrząstek i tłuszczu, które stanowiły ponad 50% porcji składnika mięsnego do zjedzenia pozostało naprawdę niewiele. Ziemniaki były nie posolone. Podano je chłodne. Przetrzymane w wodzie przed podaniem nabrały charakterystycznego smaku "starych" ziemniaków. Sałatka sezonowa, to głownie rucola z niewielką ilością surowego ogórka i papryki. Podana bez żadnych ziół, soli i sosu vinegrette smakowała słabo.
Przed złożeniem zamówienia zapytałem, ile jest mięsa w żeberkach oraz czy jest w nich dużo kości i tłuszczu. Otrzymałem bardzo "profesjonalną" odpowiedź: "nie wiem, bo nie jem mięsa". Pozostawiam to bez komentarza. Kiedy składaliśmy zamówienie kelnerka stwierdziła, że porcje są duże, więc spokojnie się najemy. Po otrzymaniu swojego dania z mikroskopijną ilością żeberek i zwróceniu uwagi kelnerki na ten fakt padła odpowiedź: "ale ja nie mówiłam, że porcja składnika mięsnego jest duża, tylko że ogólnie porcja jest spora". Faktycznie, nie padło określenie czego jest dużo. Zakładam jednak (może błędnie), że w daniu mięsnym dominujące powinno być mięso, a nie odpad z niego (kości, chrząstki, tłuszcz) czy dodatki. W karcie nie mamy podanej niestety gramatury poszczególnych składników. Wycenienie jednak garstki gotowanych ziemniaków i sałatki warzywnej, która była dominująca w daniu, na 29 zł w takim razie to zdecydowana przesada.
Oba dania zostały podane bez żadnej finezji czy polotu. Wyglądały i smakowały jak typowe danie barowe.
Rękawiczka, to "cafe", "bar" i "restaurant" w jednym. Trudno zatem jednoznacznie ocenić lokal, ponieważ ocena będzie zależała od tego, które kryterium przyjmiemy jako punkt odniesienia. Jeśli uznamy, że Rękawiczka to bar, zarówno jedzenie jak i obsługę można ocenić bardzo pozytywnie. Nie będzie wtedy raziła brzydka i nieciekawa graficznie karta dań. Nie będzie również przeszkadzał fakt, że obsługująca nas kelnerka kompletnie nie znała dań, co trochę dziwi przy tak niewielkiej ich ilości w karcie. Na poziom barowy jednak ceny są zdecydowanie za wysokie. Po przyjęciu za kryterium oceny określenia "restauracja" ocena mocno spada. Zarówno barowa jakość dań jak i poziom obsługi pozostawiają wiele do życzenia.
Po zapytaniu kelnerki o skład jednego z dań padła odpowiedź: "przepraszam, ale w tym świetle nie widzę co jest na talerzu". No właśnie... skoro kelnerka nie jest w stanie dostrzec tego, co jest na talerzu, to co ma zrobić gość restauracji? Ostatecznie jemy przecież również oczami... I ta głośna muzyka z głośników, która nie pozwala na spokojną rozmowę podczas posiłku...
Jedyny plus za wygląd lokalu, nawiązujący do wystroju wnętrza kamienic starego Gdańska oraz za pyszną lemoniadę. Ale to jednak za mało, by chcieć wrócić do Rękawiczki.
Koszt posiłku dla dwóch osób (przystawka+danie główne+napój): 136 zł
Adres lokalu: Długa 84/85, Gdańsk, tel.: 793 413 433
Data publikacji: sierpierń 2016
rekawiczka, restauracja rekawiczka, restauracja rekawiczka, rekawiczka gdansk, rękawiczka gdańsk, restauracja na starówce, restauracja na starówce w gdańsku, gdzie zjeść w gdańsku